Ustawa o dyskryminacji religijnej. Premier Australii: Ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy

Premier Australii Anthony Albanese zapowiedział, że w tej kadencji rządu przewidywana ustawa o dyskryminacji religijnej nie będzie procedowana. Jako powód szef rządu podał brak poparcia dla ustawy ze strony dwóch partii. – Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje Australia, jest jakakolwiek dzieląca debata dotycząca religii i wiary ludzi – ocenił Albanese w rozmowie z dziennikarzami.

Część wyborców skomentowała decyzję premiera Albanese jako "złamanie obietnicy wyborczej". Z kolei rzecznik opozycji Michaelia Cash stwierdziła, że premier zawiódł "wierzących Australijczyków". Obawy wyrazili też przywódcy religijni. Prezes Australian Federation of Islamic Councils Rateb Jneid wezwał polityków, by wzmocnili wysiłki na rzecz przeprowadzenia koniecznych reform w kwestiach wolności religii.

Stopniowa erozja wolności religijnej w Australii?

– Niestety, tak ważne prawodawstwo nie jest procedowane. Ufam jednak, że premier dotrzyma słowa, że ochrona osób wierzących nie cofnie się pod jego przywództwem – skomentował doniesienia arcybiskup Melbourne Peter A. Comensoli. Zdaniem hierarchy obecne prawo powinno zostać nienaruszone, skoro nowe nie będzie podjęte.

Arcybiskup Sydney Anthony Fisher już w czerwcu ostrzegał przed "stopniową erozją wolności religijnej" w edukacji, służbie zdrowia, ale też w całym społeczeństwie. – Jeśli weźmiemy pod uwagę kwestie związane z życiem, w ostatnich latach aborcja została całkowicie zdekryminalizowana, a w niektórych stanach lekarze, którzy sprzeciwiają się powodowi sumienia, są zobowiązani do skierowania pacjentki do placówki wykonującej aborcję – mówił wówczas abp Fisher.